piątek, 27 września 2013

Rozdział 4

Zmęczenie źle wpływało na mój sen. Kilkakrotnie we śnie zgięłam kolano przez co budziłam się, rzucając przekleństwami. Nie moja wina, że uwielbiałam spać w dziwnych pozycjach. Tak to było jeśli miało się wielkie a do tego praktycznie puste łóżko. Łóżko bez ukochanej osoby, która by je z tobą dzieliła.
Najlepiej śpi się z rana czego doświadczyłam dziś. Niestety nie dane było mi przebywać w krainie Morfeusza tyle ile mi się podoba, ponieważ obudził mnie dźwięk dzwonka. Osoba, która przyszła naciskała go bez przerwy, więc nie dane było mi jej zignorować. Powoli zebrałam się w sobie i wstałam z mojego wygodnego miejsca. Miałam w planie spędzić tam cały tydzień z przerwą na zastrzyki. Niestety pewien osobnik postanowił pokrzyżować mi plany. Po otworzeniu drzwi okazało się, ze tą osobą jest moja przyjaciółka, sto osiemdziesiąt sześć centymetrów pozytywnej energii i nieogarnięcia, Aleksandra Sikorska, która patrzyła na mnie oskarżycielsko.
-Czekałam na ciebie wczoraj. – oznajmiła, wkraczając w moje skromne progi. Odpowiedziałam jej przywitaniem.
-Gdzie się podziałaś? – rozsiadła się na krześle. – Chyba nie poszłaś pieszo, nie?
-Nie.
-To gdzie mi zniknęłaś? – wstała i zaczęła przeglądać moje szafki  poszukiwaniu herbaty. Wyjęła z pudełka w cytryny jedną saszetkę i wrzuciła do wysokiej szklanki. Nalała zimnej wody do czajnika a zaraz potem postawiła go na kuchence. Obserwowałam poczynania Olki, siedząc na swoim ulubionym miejscu czyli parapecie.
-Melka, nie denerwuj mnie.
-Paweł mnie odwiózł. – zaczęłam się przeciągać, gdyś środkowa zakłóciła mój poranny rytuał. – Zadowolona?
-Jest coś na rzeczy, nie?
-Zwariowałaś.
-Od nienawiści do miłości jeden krok. – wyszczerzyła się, zalewając sobie herbatę. –To, że jakoś nie bardzo się tolerowaliście nie wyklucza tego, że nagle zaczęliście pałać do siebie sympatią.
-Dostałaś piłką w głowę, nie?
-Agata się załamie jak się dowie. – usiadła na blacie. Było jej jednak niewygodnie, bo musiała się garbić, żeby nie zawadzić o szafki, więc zeskoczyła i usiadła na podłodze z kubkiem w ręku.
-Niby czym?
-No, że jest coś na rzeczy. – upiła łyk gorącego trunku. – Podkochiwała się w nim przecież.
-No to niech do niego startuje. – ostrożnie opuściłam parapet i pokuśtykałam do lodówki skąd wyciągnęłam wodę. –Ja jej nie bronię.
Nalałam zimnej cieczy do literatki i wróciłam na swoje miejsce. Olka wstała z podłogi, odstawiła trzymaną przez siebie rzecz i również otworzyła lodówkę. Czuła się jak u siebie. Wielu osobom by to przeszkadzało, ale nie mi. Często robiła dla mnie zakupy, bo sama nie miałam do tego głowy.
-Jak zwykle masz tylko światło w lodówce. – stwierdziła, kręcąc głową z dezaprobatą. –Zginiesz kiedyś , wiesz?
-Wypraszam sobie. – uniosłam dumnie głowę. –Była tam woda.
Parsknęłyśmy śmiechem. Przyjaciółka udała się do korytarza, rzucając uprzednio, że idzie zrobić dla mnie zakupy. Wspominałam, że jest kochana?
Trzaśnięcie drzwiami oznajmiło mi, że dziewczyna wyszła i znów zostałam sama. Jak ją znałam nie będzie jej przez godzinę albo i dużej. Ola była maniaczką zdrowej żywności a jedyny sklep, w którym robiła zakupy był na drugim końcu miasta. Mogłam, więc spokojnie się wyspać. Moja koleżanka mogła się spodziewać, że lodówka będzie świecić pustkami, więc powinna iść najpierw na zakupy jeśli miała taki kaprys. Przynajmniej bym się wyspała.
Postanowiłam siedzieć na parapecie okna do powrotu dziewczyny. Nic innego nie miałam do roboty. Kilkanaście minut bezczynnego siedzenia odczułam jak samotnie spędzone dwadzieścia cztery godziny. Wpatrywałam się w zegar, który minuta po minucie przesuwał swe wskazówki w prawo. Czternaście minut przed dziewiątą rozległo się walenie do drzwi. Znowu. Wyrwana z transu, zamrugałam gwałtownie. Sikorska ustanowiła chyba nowy rekord w robieniu zakupów.
-Otwarte!
Nie wiem dlaczego pukała. Wiedziała przecież, że drzwi nie są zamknięte. Chyba, ze to nie była ona. Na szaleńców było zbyt wcześnie, więc może ojciec. Pewnie już do niego dotarło, że ucierpiałam podczas wczorajszego spotkania. Jeszcze milion myśli przewinęło mi się przez głowę: mama, która się o mnie martwiła i brat, który rzucił wszystko i przyjechał sprawdzić, co  ze swoją małą siostrzyczką nim ujrzałam Zatorskiego. Rozdziawiłam usta, a on oparł się o framugę drzwi z reklamówką z Biedronki w jednej z rąk.
-Nie boisz się, że cię ktoś napadnie? – zmrużył oczy, wpatrując się we mnie.
-Czekam na kogoś.
-Nie w porę? – zapytał. –Randka od rana? Zdradzasz mnie po tygodniu małżeństwa?
-Mam nadzieję, ze szybko biegasz, bo jakbym mogła to bym cię tak sprała, że mógłbyś zapomnieć o siatkówce do końca życia. – groźba z moich ust. Dobre sobie. Przecież, cytując Piotra, jestem aniołem, ale spadłam z nieba.
-Wzajemnie.
-Czego chcesz?
-Pomyślałem sobie, że możesz czegoś potrzebować i zrobiłem zakupy.  – zrobił parę kroków i postawił przytaszczoną przez siebie torbę na blacie.
-Jakie nagłe zainteresowania moją osobą. – powiedziałam z nutką ironii w głosie. Spojrzał na mnie uważnie, ale nie powiedział nic.
-Na kogo czekasz?
-Na swojego kochanka, który zrobi na mnie zakupy po upojnej nocy. – wypaliłam bez zastanowienia.
-Jasne. – prychnął w odpowiedzi. –Kłamiesz.
-Co tu robisz?
-Chciałem porozmawiać, ale jak widać nie jesteś w humorze. – oparł się o blat i założył ręce na piersiach. Co oni mieli z molestowaniem moich szafek?
-Żebyś wiedział, ze nie jestem. – warknęłam, zaciskając dłonie w pieści. –Tez byś nie był, gdyby napieprzało cię kolano a sens twojego życia został ci odebrany na jakiś czas.
-To tylko tydzień.
-O tydzień za dużo. – westchnęłam spokojniej. – Załatwiłeś formalności?
-W poniedziałek wszystko będzie jasne.
-To dobrze. – upiłam łyk wody z butelki. –Spokój święty.
-Tak. – pokiwał wolno głową. Jego wzrok utkwiony był w zdjęcie wiszące centralnie naprzeciw niego. –To ty? – podszedł do niego bliżej. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zatorski przyglądał się zdjęciu z Olką, która zostało zrobione cztery lata temu w Peru. Miałam pełno pryszczy, krótkie sterczące na wszystkie strony włosy i wielką szramę na policzku, która swoim paznokciem zafundowała mi jedna z Niemek po meczu grupowym. Nie moja wina, ze doszło do rękoczynów, bo nazwała mnie beztalenciem.
-Moja siostra bliźniaczka.
-Zmieniłaś się. – omiótł mnie wzorkiem od góry do dołu jakby mnie oceniał. Miałam ochotę go uderzyć. Było to nieprzyjemne uczucie. Nie odpowiedziałam mu na to stwierdzenie.
-A to na policzku to, co?
-Pamiątka od Hippe. – skrzywiłam się na wspomnienie tej dziewczyny. –Nie bardzo się polubiłyśmy. Za brzydala i beztalencie złamałam jej nos.
-Ostro. – podrapał się po podbródku. –Ona wcale ładna nie jest.
-Jak się ma brata, który trenuje boks to się wie. – wzruszyłam ramionami, zakładając zdrową nogę na chorą.
-Mam się bać? – zmarszczył brwi jakby sam miał sobie odpowiedzieć na to pytanie.
-Jak uważasz.
-Porozmawiamy?
-Przecież rozmawiamy. – zauważyłam błyskotliwie. Zatorski pokręcił głową z dezaprobatą.
-Chciałbym porozmawiać o tym, co się wtedy stało… - zaczął niepewnym głosem, wlepiając we mnie swoje paczadła. -O ślubie.
-Po co? – uniosłam brew. – Podpiszmy papiery rozwodowe i koniec. Wróćmy do poprzednich relacji. – skupiłam swój wzrok wyłącznie na nim, szukając oznak zgody z moimi słowami.

Nie odpowiedział. Patrzyliśmy głęboko w swoje oczy. Przerwało nam dopiero chrząknięcie. Paweł bez słowa opuścił moje mieszkanie, trzaskając drzwiami a Ola patrzyła na mnie pytająco z zakupami w ręku. Ciekawe ile słyszała? 

od autorki: Tak ogólnie to to opowiadanie dawno się wymknęło spod kontroli. :P Chyba o tym wspominałam, nie? 

11 komentarzy:

  1. Jestem :)
    Denerwuje mnie to, że Mela tak otwarcie i prosto mówi o rozwodzie. Że to wszystko siedzi w niej, że nie chce pokazać, że jest jej ciężko... Obiecała coś sobie, a teraz tak łatwo na pozór przyjdzie jej złamanie tej obietnicy... Ja w to nie wierzę i mam nadzieje, że Paweł wpłynie na jej decyzje ;)
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka kochana Ola robi zakupki :D .
    Ech no niech ona w końcu porozmawia z Pawłem nie lubie niewiedzieć czego on chce ! :p . Ogólnie rozdział zajebiaszczy , skąd ja to znam że śpi się w dziwnych pozycjach bo łóżko puste;P .
    Czekam na kolejny rozdział !
    Pozdrawiam MikaxD - Wredota - Emiliaa - Cooki
    jak kto woli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Melka, ogarnij się dziewczyno :3 Tu widać jak Paweł dwoi się i troi żeby ja do siebie przekonać, a ona tylko rozwód, rozwód xd Niemożliwi są. Jak ja ich uwielbiam :3

    OdpowiedzUsuń
  4. AkaomiafjuehfajfkjskfjanfjafnlJK *___________________________*
    Jaki kochany Pawełek. Te jego podchody mnie rozczulają okropnie. Niech Melka przestanie być taka zacięta! Przecie Pawełek fajny chłopak!
    Chora jestem, nie stać mnie na nic lepszego :C

    OdpowiedzUsuń
  5. No bo ten Pawełek wymyka się z pod kontroli czasem :D

    Melka jest głupia chcąc rzucać takiego męża :P A Lolkę Sikorską uwiebiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pawełek nie lubi być kontrolowany, to pewnie temu c;

    Ejjjjj, niech nie podpisują :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Paweł chyba nie chce tego rozwodu. On z chęcią by powalczył, ale Amelia mu to skutecznie uniemożliwia. W sumie to ja nadal nie rozumiem dlaczego? Widać że ich do siebie ciągnie, więc w czym rzecz?

    OdpowiedzUsuń
  8. ej Paweł rób coś. Musicie być razem. Koniecznie. Melka przesadza, jest dziwna. Nie przepadam za nią, ale za to Paweeełek...

    Zapraszam serdecznie na piąty rozdział. - Silny ból paraliżuje młodą tancerkę. Ale jest przy niej Michał który momentalnie zawozi ją do szpitala. Dziewczyna mimo bólu i łez zwierza się chłopakowi z problemów. Jednak lekarz wydaje ostateczną decyzję- natychmiastowa operacja. Jednak czy dziewczyna wyjdzie z tego cało?
    http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/

    Zapraszam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa jestem, czy Melce i Pawłowi uda się rozwieść. A co, jeśli nie? Jak już ostatnio napisałam, w stanie nietrzeźwym w ogóle nie powinno do tego dojść. Aha, oby Melka jak najszybciej wyleczyła kontuzję i wróciła do tego, co kocha. W ostatnim czasie zmieniłam GG, więc teraz informuj mnie pod nr 48688786, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Do rozwodu nie dojdzie :D.
    Oni się kochają :)


    Maja.

    OdpowiedzUsuń