piątek, 13 września 2013

Rozdział 2

Nie mogłam się skupić.
Każde przyjęcie okazywało się jedną wielką klapą, bo piłka odbijała się ode mnie jak od ściany a ataki zostały hamowane przez szczelny blok koleżanek lub latały po autach. Każde słowa reprymendy od koleżanek lub trenera jednym uchem wpadały, drugim wypadały. Moje myśli krążyły wokół jednego: jak mogłam tak się upić, żeby wyjść za Zatorskiego? Kto nam w ogóle udzielił ślubu? Kto był tak niedorozwinięty? Kto?!
-Amelia, wszystko gra? – Ola usiadła obok mnie. Pokiwałam głową, uśmiechając się lekko.
-Jakoś nigdy nie założyłam ci trzech czap z rzędu. – wzruszyła ramionami.
-Spadek formy.
-Tak nagły? – dociekała dalej.
-Jeny. – jęknęłam. – Dałam się upić Winiarskiemu, pasi?
-I mnie nie zabrałaś? – zasmuciła się środkowa.
-Uwierz mi, że przydałabyś się wczoraj. – mruknęłam cicho. Wstałam z niebieskiego krzesełka i spojrzałam na czarnowłosą. Wyszczerzyła się w odpowiedzi, odbijając Mikasę.
-Tylko nie mów nikomu. – zastrzegłam. Aleksandra „zakluczyła” sobie usta i wrzuciła klucz. Posłałam jej nikły uśmiech i udałam się do szatni. Sprawdziłam swoją Nokię. Znajdowała się na niej jedna nieodczytana wiadomość. Przyłożyłam palec do koperty i otworzyła się wiadomość od Zatorskiego.
Cześć, żoneczko moja ukochana i póki co jedyna :* Nie widziałem cię raptem parę godzin a już tęsknię :D Wyobraź sobie, że popytałem trochę i znam szczegóły naszego „cudownego” ślubu. Wpadnę koło osiemnastej to ci wszystko opowiem. Zrób dobra kolację, bo będę umierać z głodu. Do zobaczenia, Amelko :*
Miałam ochotę cisnąć telefon przed siebie i udusić autora wiadomości, ale nie miałam go pod ręką natomiast komórki było mi szkoda. Gdyby teraz Paweł tu był przysięgam, że jego życie wisiałoby na włosku.
-Wszystko dobrze? – zainteresowała się Agata, widząc moją nieciekawą minę.
-Tak.
Dlaczego nagle wszyscy zainteresowali się moim życiem? Nie mają własnego?
Wystukałam krótkie: Bardzo śmieszne. Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam pod prysznic.
Do domu wróciłam tuż przed siedemnastą i usiadłam na łóżku, zastanawiając się jakie to nowinki ma dla mnie bełchatowski libero. Nie minęło kilkanaście minut, a zabrzmiał charakterystyczny dźwięk dzwonka. Nie zdążyłam dojść do żadnych wniosków, nie zdążyłam nawet posprzątać.
Ślamazarnie powędrowałam do drzwi i wpuściłam przybysza do środka. Zatorski uśmiechnął się od ucha do ucha, wszedł do korytarza i miał zamiar pocałować mnie w usta. Skończyło się na zamiarach, bo wymierzyłam mu soczyste uderzenie w policzek, który szybko pokrył się czerwienią. Dotknął dłonią tego miejsca i zmarszczył brwi, pyszcząc ciche ała.
-Tak się wita?
-Nie masz prawa mnie całować. – warknęłam, udając się w kierunku kuchni. Po odgłosach wnioskowałam, że poszedł za mną. Rozsiadłam się na parapecie i spojrzałam wyczekująco na Pawła, który usiadł na krześle. Powtórzyła się sytuacja z rana.
-Słucham.
-Nie mów słucham, bo cię wyrucham.
-Gratulacje. – zirytowałam się, odgarniając włosy. – Rymowanki z przedszkola. Sześciolatek jest mądrzejszy od ciebie.
-No weź. – uśmiechnął się w jego mniemaniu rozbrajająco. –Do którego momentu pamiętasz?
-Obłapiający mnie Kłos. – skrzywiłam się na wspomnienie Karola, który już dawno stracił kontakt z rzeczywistością.
-Wrona mi powiedział, że pozazdrościłem mu… - wydawało mi się, ze się zarumienił a może to była wina zaczerwienionego policzka. Nie wiem. – Kazałem mu spadać i zająłem jego miejsce… - zawiesił głos. Patrzyłam na niego wyczekująco.
-No…
-Dobrze nam szło według naszego drogiego kapitana Wrony.
-Nie wierzę. – jęknęłam. –Nie wierzę, że mnie obmacywałeś.
-Z poranka wynika, że robiłem też coś innego. – zauważył błyskotliwie. Ściągnęłam laczka i wycelowałam nim w głowę libero, ale ten się uchylił i mój but wylądował na kuchence, na której na szczęście nic się nie gotowało.
-Winiar palnął coś, że seks przedmałżeński to grzech, więc zaproponowałem szybki ślub, żeby nie grzeszyć. – tym razem naprawdę się zaczerwienił. Wiedziałam! Wiedziałam od samego początku, że ten pomysł nie był mojego autorstwa. Jednak trochę siebie znałam.
-Wiedziałam. – szepnęłam. – Jak mogłam się na to zgodzić…
-Podobno byłaś cała happy.
-Jaaasneee.
-Alkohol zmienia człowieka.
-Co było dalej? – wbiłam wzrok w paznokcie stopy pomalowane na zielono.
-Okazało się, że Wlazły ma kumpla w urzędzie stanu cywilnego i Winiar z Mańkiem robili za świadków na cudnej uroczystości. – nie szczędził sarkazmu.
-Wczoraj Amelia Mazur, dziś Amelia Zatorska.
-Bardzo ładne nazwisko. – wyszczerzył się. Dlaczego on traktował to jak jakiś żart? Ta sprawa była bardzo poważna. Już zawsze miał być rozwodnikiem, a ja rozwódką.
-Kiedy załatwisz formalności?
-Prawnik mi powiedział, że spróbuje załatwić to jak najszybciej, ale nie podał daty. W najbliższych dniach będziemy podpisywać pozew. – informował mnie.
-Byle jak najszybciej.
-Związek ze mną to największy błąd w twoim życiu, nie? – mówił bezbarwnym tonem. – Błąd w poukładanym życiu Amelii Mazur, która chce robić wielką karierę. Może to przeznaczenie?
-Masz rację. – zacisnęłam usta w cienką linię. – Błąd. Błędem było ulegnięcie Winiarskiemu. Błędem był cały wczorajszy wieczór i noc.
-Zawsze mi się podobałaś. – wypalił ni z gruszki ni  pietruszki.  Uśmiechnął się przy tym cwaniacko a jego oczy przeszywały mnie na wskroś. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-W moim poukładanym życiu nie ma miejsca dla facetów.
-Zdążyłem zauważyć. – wycedził. Jego mina już nie była taka wesoła. Nie miała tego uroku. Wy6dawał się zasmucony.
-Nie jesteś w moim typie. – poniekąd nie kłamałam, bo z wszystkich Bełchatowian podobał mi się tylko Wrona.
-Jaki jest twój typ?
Zastanowiłam się nad jego pytaniem przez dłuższą chwilę. Chyba nie znałam na nie odpowiedzi, ale jakoś musiałam z tego wybrnąć.
-Wysoki. – Paweł wypiła dumnie pierś. –No co? Mam metr osiemdziesiąt. Facet musi być wyższy.
-Jestem wyższy.
-Prawie nie widać. – odgryzłam się – Igła pasowałby lepiej.
-Igła jest twoim ideałem? – oczy prawie wyszły mu z orbit.
-A czemu by nie? – uniosłam brwi. – Chciałabym mieć faceta z takim charakterem. Reszta tak naprawdę się nie liczy.
-Ale Igła? – nie mógł tego przetrawić. Wszyscy wiedzieli, że Paweł i Krzysiek byli jak ogień i woda. Możliwe, że sympatią do siebie również nie pałali.
-No Igła. – przytaknęłam, uśmiechając się lekko. – Tyle, że trafienie na takiego to jak wygrana w totka.
-Racja. Drugiego tak specyficznego człowieka to chyba nie ma.
-A jaki jest twój ideał? – skoro powiedziałam mu, że chciałabym spotkać takiego mężczyznę jak Krzysztof Ignaczak to miałam prawo dociekać jaką dziewczynę chciałby spotkać podobno naturalny następca Krawca.
-Nie mam. – wzruszył ramionami. – Musi mieć to coś w sobie, co mnie urzeknie.
-Czym jest to coś?
-Piernik go wie. – wstał  z zajmowanego miejsca. Po jego ruchach widziałam, że chce się do mnie zbliżyć, ale ostatecznie zaniechał tego pomysłu. –Pójdę już. Cześć.
Spojrzał na mnie przez chwilę, po czym ruszył do wyjścia.
-Do zobaczenia. – rzuciłam za nim.

 od autorki: Pomyliła mi się liczba przy rozdziale jak informowałam. Wybaczcie mi to, ale jestem pieruńsko zmęczona tym wstawaniem.  


14 komentarzy:

  1. A może jednak nie rozwiodą się?
    Fajne byłoby z nich małżeństwo. : )

    Ps. W przyszłości alkohol będę pić z umiarem, aby nie obudzić się z obrączką na palcu ;D hahaha xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni się nie rozwiodą :D.
    Pokochają się :D.

    Może już jedno z nich kocha ? :D


    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ouuuou dynamiczne to małżeństwo. Cztery czapy? Lolce się dzień trafić musiał ;D Wiadomo ze takie pomysły po pijaku wydają się być geniale. Tylko skutki po tym jakie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mi się jakoś dziwnie smutno zrobiło jak Amelka stwierdziła, że Paweł to nie jest jednak jej ideał. Głupia no, i tak go pokocha. Czy tego chce czy nie. I żadnego rozwodu tu nie będzie, nigdy, przenigdy, bo oni są uroczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się sms od Pawła ^^.
    I żadnego rozwodu ma nie być, oj nie.
    Weny życzę i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja to bym się chętnie upiła w towarzystwie Winiarskiego, Wlazłego, Wrony, Kłosa i Zatorskiego, żeby następnego dnia obudzić się z obrączką na palcu i zaślubiona z jednym z nich! Chociaż... Na miejscu takiej Amelii-MamPoukładaneŻycieWypieprzaćZFacetami-Mazur mogłabym zapatrywać się na to inaczej...
    Pawełek jest taaaaaaaaki uroczy ♥.♥

    PS Z trudem powstrzymałam się przed "awww", ale mi się udało! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem wręcz pewna, że do rozwodu nie dojdzie.
    Oni się kochają, choć wolą uciekać przed tym uczuciem. Przynajmniej Amelia. Paweł raczej mówi otwarcie o tym co czuje, ale momentami brak mu odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu rani słowami Pawła? Do rozwodu nie dojdzie, oni sie zogadaja.
    zapraszam na 7: http://spojrzeniem-wyznawaj-mi-milosc.blogspot.com/2013/09/rozdzia-7.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahah leże z beki ! xD .
    Nie ma to jak się hajtnąć po ślubie haha o boże jeszcze z Zatorem ! :D
    Nie no cud, miód, malina i orzeszki proszę państwa ;)
    Nie mogę się doczekać następnego jedziesz maleńka jedziesz ! :)
    Pozdrawiam MikaxD - Wredota - Cooki - Emiliaa
    JAK KTO WOLI :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, boże, boże.
    Boże kurna, boze.
    Toż to przecież jest idealne. Kurdę widać, że Pawełek jednak coś może czuje do naszej Amelki, ale ona widać też coś tak ale nie chce sama się do tego przyznać, bo jak sma określa w jej życiu nie ma miejsce do facetwó. Głupie było, że ona go uderzyła, gdy libero chciał się przywitać. Ceremonia zaślubin musiała być poniekąd zabawna. No i w końcu związek został skonsumowany nie powinni się tak szybko rozwodzić, może będą jeszcze jakieś zawirowania, i oboje uznają że rozwód jest w ich przypadku już nie potrzebny. no i jaki Pawetłek jest kochany, na sam ten esemes był miodem na moje chujowe w opór serce.

    Czekam z niecierpliwością na więcej.

    Serdecznie zapraszam na NAIWNOŚĆ DRUGĄ- Tę dwójkę przyciąga do siebie dziwna siła. Czyżby okazała się ona kiedyś miłością ? A może to strach przed samotnością stawia ich na swojej drodze? Drugie spotkanie i pierwsze wyznania przeczytasz w rozdziale.

    heroicznanaiwnosc.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Unieważnienie małżeństwa! Oboje byli nietrzeźwi.
    Mają prawo. Chyba.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja z nich nie mogę, świetni są xD
    nie, no. małżeństwo po pijaku? to się trzeba Zatorski nazywać. xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu!!! Tego to się nigdy nie spodziewałam. Jednak....Zatorski to w końcu Zatorski... Hahaa<3 Kocham ten rozdział.
    Zapraszam też do mnie na
    volleyball-lost-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Pawła w Twoim opowiadaniu ok <3 Prawie po każdym jego tekście płaczę ze śmiechu :D Lubię jego poczucie humoru. Poza tym, on wydaje się dobrze bawić tym całym małżeństwem. W przeciwieństwie do Melki. Ona chyba bardzo dba o to, żeby jej życie było poukładane i dokładnie takie jak sobie to zaplanowała. Każdy inny normalny człowiek na jej miejscu po prostu złożyłby pozew rozwodowy. Dla niej to wcale nie jest takie łatwe. Ciekawa jestem jak to rozwiąże, bo na razie nie widzę tutaj nawet cienia szansy na szczęśliwe małżeństwo z przypadku. Ale to tylko na razie :P
    Jeśli masz ochotę i chwilę wolnego czasu zapraszam na mojego bloga http://nie-zakochuj-sie.blogspot.com/ :) Będę wdzięczna za każde odwiedziny oraz opinię!

    OdpowiedzUsuń