sobota, 5 października 2013

Rozdział 5

Położyła torby na blacie i oparła się o niego jak wcześniej libero. Ściągnęła brwi a ja czekałam na atak z jej strony.
-Melka, powiedz co jest między wami.
-Nic. – uparcie się wypierałam.
-Przyjeżdża po ciebie – zaczęła wyliczać na palcach – Przychodzi do ciebie i robi dla ciebie zakupy… - zamilkła na chwilę, co dało mi do myślenia.
-Ile słyszałaś?
-Wydzierałaś się tak, że słyszało cię pół bloku. – chwyciła butelkę z wodą i napiła się trochę. Czekałam na jej dalszy wywód. –Możesz mi powiedzieć o co chodzi?
-Ile słyszałaś? – drążyłam. Szczerze? Nie chciałam  mówić jej więcej niż trzeba. Przecież to wszystko i tak będzie historią.
-Papiery rozwodowe.
Zacisnęłam usta w cienką kreskę, mrużąc oczy. Lustrowałam wzrokiem kuchenne szafki, aby uniknąć wzroku środkowej.
-To jest tak tragiczne, że aż śmieszne. – westchnęłam.
-Jakoś nie widzę, żeby było ci do śmiechu. – usiadła na stole pokrytym kolorową ceratą.
-Jeden jedyny raz napoili mnie alkoholem i obudziłam się z Pawłem w łóżku a na palcu miałam obrączkę. – odważyłam się na spojrzenie na Olę, aby zobaczyć jej reakcję. Rozdziawiła usta i wytrze szyła oczy. Spodziewałam się tego.
-Bo ci mucha wleci.
-Ale… - powiedziała tylko.
-Nie musisz nic mówić.
-Melka… - zamilkła na chwile po czym dodała. –Musiała być niezła impreza.
-Olka!
-Mówiłam, że trzeba było mnie wziąć. – pokazała mi język a ja miałam ochotę strzelić zjawiskowego facepalma.
-Wtedy Kłos nie dostałby po mordzie, nie? – poruszyłam charakterystycznie brwiami.
-Nadęty bufon.
-Pozytywnie postrzelony.
-Brałabyś?
-Nie. – pokręciłam przecząco głową. –Nie odbijam koleżankom facetów.
-Nie jestem moim facetem. – prychnęła Ola nieco obrażona.
-To może masz ochotę na Pawła?
-Nie odbijam przyjaciółkom mężów. – wyszczerzyła się do mnie a ja ukryłam twarz w dłoniach. Melka, do cholery, coś ty narobiła? Aleksandra poklepała mnie po ramieniu.
-Ola…
-Zamierzacie spróbować?
-Nie! – zaprzeczyłam szybko. Może zbyt szybko. –Miesiąc temu naplułam mu w twarzy, bo się do mnie przystawiał a teraz miałabym  nim być?
-Wszystko się zmienia. – stwierdziła filozoficznie dziewczyna.
-Ty sobie to wyobrażasz? – palnęłam bez zastanowienia.
-No. – potrząsnęła chaotycznie głową. – Dwa małe Zatorki.
-Idź mi! – warknęłam poirytowana.
-Pasujecie do siebie. – zaszczebiotała moja towarzyszka. Miałam ochotę wyprosić ją ze swojego mieszkania, ale przecież była moją przyjaciółką. Nie mogłam tego zrobić. Nie chciałam. Bez względu jak bardzo mnie irytowała była ze mną od prawie siedmiu lat, wysłuchiwała moich żalów i znosiła egoistyczne zachowanie, pocieszała w zawodach miłosnych i obgadywała tych, którzy na to zasłużyli. Była daleko, ale i tak zawsze przy mnie. Wciąż dokładnie pamiętam jak obie dostałyśmy powołania. Nie mogłyśmy się do siebie dodzwonić przez godzinę, bo każda chciała drugiej powiedzieć o swoim szczęściu. Pamiętam jakby to było wczoraj.
-Mam zupełnie inny ideał faceta. – chciałam zakończyć ten temat, ale tak jak przewidziałam, nie udała mi się ta sztuka.
-Pieprz ideały i bierz co jest. – uśmiech nie schodził jej z lica. – Paweł jest przecież świetny. Czuły, opiekuńczy, zabawny na swój sposób i uparty. Do tego nawet przystojny.
-Dziewczyno…
-Meluś, zastanów się na sobą. – powiedziała śmiertelnie poważnie z gracją zeskakując ze stołu. Odprowadziłam ją wzrokiem a potem usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. 
Tak się zastanawiałam, co ona wyprawiała. Moje zachowanie też musiałam poddać analizie.
Relacje moje i libero odrobinę się ociepliły od momentu, w którym potraktowałam go źle. Niewiele, ale jednak. To jednak nie zmieniało faktu, że nadal mnie denerwował. Nie wiem czym, ale denerwował. Możliwe, że irytowało mnie jego podejście do całej sprawy. Jakby nie mógł dać sobie z tym spokoju i zapomnieć. Ja miałam taki zamiar, ale nie wiedziałam czego mam spodziewać się po Pawle Zatorskim.
A Ola? Co ona sobie wyobrażała? Miałam wrażenie, ze nic nie rozumie. Zresztą sama nic nie rozumiałam. Musiałam coś do niego czuć, niekoniecznie tą chorą nienawiść. Człowiek pijany jest przecież bardziej prawdomówny od człowieka w stanie trzeźwym. Może Sikorska znała mnie lepiej niż ja siebie?  Może owocowały te wszystkie spędzone wspólnie chwile i miliony wiadomości?
A to o czym mówiła moja przyjaciółka. Czyżbym nie zauważyła jak Agata do niego lgnie? Czyżbym była aż tak zajęta, że nie zauważyłam tego? Do cholery dzieliłyśmy szatnię! Tam wychodziły nawet tematy męskich członków naszych partnerów! Jakim cudem nie zauważyłam, że mówią o nim?! Pewnie dlatego, że jeszcze Agata nie była w temacie. W przeciwieństwie do mnie, chociaż tego nie pamiętałam.
Zbliżało się południe a ja praktycznie nie zmieniłam pozycji od wyjścia przyjaciółki. Siedziałam na tym przeklętym parapecie, racząc się łykami wody i ignorując ssanie w żołądku. Z zadumy wyrwało mnie walenie do drzwi. Kolejne dziś. Co ich wszystkich tak nagle do mnie nosiło?! Nagle przypomnieli sobie o Amelii Mazur! No dziękuję bardzo. Wolałam jak raz na ruski rok zjawiała się Ola i sprawdzała czy w lodówce coś jest.
-Otwarte! – ryknęłam poirytowana nie zmieniając pozycji nawet o centymetr. Nie wiedziałam kto to może być. Ewentualnie mógł to być Kuba Rozpruwacz i zrobić ze mną to, co robił z ofiarami na filmach. Ewentualnie. 
Jednak swym widokiem nie uraczył mnie ani wspomniany Kuba ani Batman ani nawet Pepe Pan Dziobak i Dundersztyc, toczący walkę. Był to tylko Paweł. Znowu. Czy on nie miał dość tej Łodzi?! Przecież podobno zamieszkiwał w Bełchatowie.
Oparł się o framugę tak jak jakiś czas temu i patrzył na mnie z dziwnym wyrazem, którego nie mogłam rozczytać.
-Czego?
-Miałaś jechać na zastrzyk. – zauważył. Wzruszyłam ramionami, zerkając na zegarek.
-Tylko po to tu jesteś?
-Jak widać przydaję się. – posłał mi uroczy uśmiech. Zagryzłam wargę od wewnątrz.
-Paweł…
-Ruszaj się. – nie dał mi dokończyć. –Zabieram cię gdzieś. – widział, ze chcę otworzyć usta, ale uciszył mnie gestem. –Wszystko wyjaśnię ci po drodze.
-Ja naprawdę nie…
-Nikt cię nie pyta o zdanie. – powiedział dość surowo. –Gdybym cię pytał to zapewne nie wpuściłabyś mnie do swojego mieszkania. – wyjaśnił już normalnym tonem. Niedbale wzruszyłam ramionami, kiwając twierdząco głową.
-A widzisz. – ukazał rząd prostych białych zębów. –Zbierajmy się. – oświadczył po chwili milczenia. Znów pokiwałam głową, udając się do sypialni aby założyć jakieś odpowiednie ubrania.

od autorki: Wybaczcie poślizg, ale gości mam -.-

10 komentarzy:

  1. Chciałam zacząć od "aww", ale się powstrzymałam.
    Poślizg? To ty masz zaplanowany dzień dodawania? Kuźwa, to ja nie zauważyłam i nie wyczekiwałam. *facepalm* Ogarnięta Nance. Ale się cieszę, że dodałaś, o rany, rany ♥♥♥
    Jaki ten Paweł jest kochany! No, rany boskie, wszyscy to wiedzą! Ideałów nie ma, niech się Melka cieszy z takiego fajnego Pawła! Zawsze mogło być gorzej. Ja bym takiego Pawła przygarnęła... Zresztą każda by go przygarnęła! Niech tylko Melka to dostrzeże :D
    Cóż nasz Pawełek wymyślił i gdzie porwie Melę? Czekam z niecierpliwością ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuba Rozpruwacz <3
    Paweł jest taki och, ach, a Melka niech mu w końcu ulegnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie ! Mam nadzieję,że Pawełek ją w jakieś ładne miejsce zabierze :D

    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde nooo przecież Pawełek jest kochany. Jak ona może mu nie ulec?
    Musi mu ulec

    OdpowiedzUsuń
  5. Takiego Pawła to tylko ze świecą szukać. I co ta Melka tu wybrzydza. Zati sie o nią troszczy, odwiedza regularnie żeby się nie załamała, chroni, a ona nadal ma inny ideał faceta. Nie wiem który raz to już powtarzam, ale zrobię to jeszcze raz. Oni są tacy uroczy *.* No to jestem ciekawa, co on znowu wykombinował :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Może jednak rozwód nie będzie konieczny. ; )
    Mam taką nadzieję.
    Pozdrawiam. ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. No jasne, że wybaczymy, bo inaczej się nie da. Z resztą ja sama piszę i wiem, jak to jest mieć rodzinę w domu ;)
    Ja chcę takiego Pawła obok. Takiego, który nie zrazi się humorkami, nie podda się po pierwszym niepowodzeniu, będzie walczył... Niechże Amelka przejrzy na oczy i bierze to, co ma pod nosem, a nie szuka ideału. Ideałów nie ma, są tylko ludzie, z którymi jest nam cholernie dobrze ;)
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Paweł chyba zaczyna walczyć. A Amelia powinna posłuchać swojej przyjaciółki. Nie ma człowieka idealnego, każdy ma jakieś wady. A Pawła ma na wyciągnięcie reki, więc nie wiem na co ona czeka?

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że Paweł nie jest na tyle głupi, aby dopuścić do rozwodu. Może i w świetle prawa nie powinno dojść do zawarcia ich związku, ale skoro już to zrobili, powinni dopuścić do głosu swoje uczucia i ułożyć sobie życie. Z niecierpliwością czekam na to, jak potoczą się ich dalsze losy. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń