Położyła torby na blacie i oparła
się o niego jak wcześniej libero. Ściągnęła brwi a ja czekałam na atak z jej
strony.
-Melka, powiedz co jest między
wami.
-Nic. – uparcie się wypierałam.
-Przyjeżdża po ciebie – zaczęła
wyliczać na palcach – Przychodzi do ciebie i robi dla ciebie zakupy… - zamilkła
na chwilę, co dało mi do myślenia.
-Ile słyszałaś?
-Wydzierałaś się tak, że słyszało
cię pół bloku. – chwyciła butelkę z wodą i napiła się trochę. Czekałam na jej
dalszy wywód. –Możesz mi powiedzieć o co chodzi?
-Ile słyszałaś? – drążyłam.
Szczerze? Nie chciałam mówić jej więcej
niż trzeba. Przecież to wszystko i tak będzie historią.
-Papiery rozwodowe.
Zacisnęłam usta w cienką kreskę,
mrużąc oczy. Lustrowałam wzrokiem kuchenne szafki, aby uniknąć wzroku
środkowej.
-To jest tak tragiczne, że aż
śmieszne. – westchnęłam.
-Jakoś nie widzę, żeby było ci do
śmiechu. – usiadła na stole pokrytym kolorową ceratą.
-Jeden jedyny raz napoili mnie
alkoholem i obudziłam się z Pawłem w łóżku a na palcu miałam obrączkę. – odważyłam
się na spojrzenie na Olę, aby zobaczyć jej reakcję. Rozdziawiła usta i wytrze
szyła oczy. Spodziewałam się tego.
-Bo ci mucha wleci.
-Ale… - powiedziała tylko.
-Nie musisz nic mówić.
-Melka… - zamilkła na chwile po
czym dodała. –Musiała być niezła impreza.
-Olka!
-Mówiłam, że trzeba było mnie
wziąć. – pokazała mi język a ja miałam ochotę strzelić zjawiskowego facepalma.
-Wtedy Kłos nie dostałby po
mordzie, nie? – poruszyłam charakterystycznie brwiami.
-Nadęty bufon.
-Pozytywnie postrzelony.
-Brałabyś?
-Nie. – pokręciłam przecząco
głową. –Nie odbijam koleżankom facetów.
-Nie jestem moim facetem. –
prychnęła Ola nieco obrażona.
-To może masz ochotę na Pawła?
-Nie odbijam przyjaciółkom mężów.
– wyszczerzyła się do mnie a ja ukryłam twarz w dłoniach. Melka, do cholery,
coś ty narobiła? Aleksandra poklepała mnie po ramieniu.
-Ola…
-Zamierzacie spróbować?
-Nie! – zaprzeczyłam szybko. Może
zbyt szybko. –Miesiąc temu naplułam mu w twarzy, bo się do mnie przystawiał a
teraz miałabym nim być?
-Wszystko się zmienia. –
stwierdziła filozoficznie dziewczyna.
-Ty sobie to wyobrażasz? –
palnęłam bez zastanowienia.
-No. – potrząsnęła chaotycznie
głową. – Dwa małe Zatorki.
-Idź mi! – warknęłam poirytowana.
-Pasujecie do siebie. –
zaszczebiotała moja towarzyszka. Miałam ochotę wyprosić ją ze swojego
mieszkania, ale przecież była moją przyjaciółką. Nie mogłam tego zrobić. Nie
chciałam. Bez względu jak bardzo mnie irytowała była ze mną od prawie siedmiu
lat, wysłuchiwała moich żalów i znosiła egoistyczne zachowanie, pocieszała w
zawodach miłosnych i obgadywała tych, którzy na to zasłużyli. Była daleko, ale
i tak zawsze przy mnie. Wciąż dokładnie pamiętam jak obie dostałyśmy powołania.
Nie mogłyśmy się do siebie dodzwonić przez godzinę, bo każda chciała drugiej
powiedzieć o swoim szczęściu. Pamiętam jakby to było wczoraj.
-Mam zupełnie inny ideał faceta.
– chciałam zakończyć ten temat, ale tak jak przewidziałam, nie udała mi się ta
sztuka.
-Pieprz ideały i bierz co jest. –
uśmiech nie schodził jej z lica. – Paweł jest przecież świetny. Czuły,
opiekuńczy, zabawny na swój sposób i uparty. Do tego nawet przystojny.
-Dziewczyno…
-Meluś, zastanów się na sobą. –
powiedziała śmiertelnie poważnie z gracją zeskakując ze stołu. Odprowadziłam ją
wzrokiem a potem usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
Tak się zastanawiałam, co ona wyprawiała.
Moje zachowanie też musiałam poddać analizie.
Relacje moje i libero odrobinę
się ociepliły od momentu, w którym potraktowałam go źle. Niewiele, ale jednak.
To jednak nie zmieniało faktu, że nadal mnie denerwował. Nie wiem czym, ale
denerwował. Możliwe, że irytowało mnie jego podejście do całej sprawy. Jakby
nie mógł dać sobie z tym spokoju i zapomnieć. Ja miałam taki zamiar, ale nie
wiedziałam czego mam spodziewać się po Pawle Zatorskim.
A Ola? Co ona sobie wyobrażała? Miałam
wrażenie, ze nic nie rozumie. Zresztą sama nic nie rozumiałam. Musiałam coś do
niego czuć, niekoniecznie tą chorą nienawiść. Człowiek pijany jest przecież
bardziej prawdomówny od człowieka w stanie trzeźwym. Może Sikorska znała mnie
lepiej niż ja siebie? Może owocowały te wszystkie
spędzone wspólnie chwile i miliony wiadomości?
A to o czym mówiła moja
przyjaciółka. Czyżbym nie zauważyła jak Agata do niego lgnie? Czyżbym była aż
tak zajęta, że nie zauważyłam tego? Do cholery dzieliłyśmy szatnię! Tam
wychodziły nawet tematy męskich członków naszych partnerów! Jakim cudem nie
zauważyłam, że mówią o nim?! Pewnie dlatego, że jeszcze Agata nie była w
temacie. W przeciwieństwie do mnie, chociaż tego nie pamiętałam.
Zbliżało się południe a ja
praktycznie nie zmieniłam pozycji od wyjścia przyjaciółki. Siedziałam na tym
przeklętym parapecie, racząc się łykami wody i ignorując ssanie w żołądku. Z
zadumy wyrwało mnie walenie do drzwi. Kolejne dziś. Co ich wszystkich tak nagle
do mnie nosiło?! Nagle przypomnieli sobie o Amelii Mazur! No dziękuję bardzo.
Wolałam jak raz na ruski rok zjawiała się Ola i sprawdzała czy w lodówce coś
jest.
-Otwarte! – ryknęłam poirytowana
nie zmieniając pozycji nawet o centymetr. Nie wiedziałam kto to może być.
Ewentualnie mógł to być Kuba Rozpruwacz i zrobić ze mną to, co robił z ofiarami
na filmach. Ewentualnie.
Jednak swym widokiem nie uraczył
mnie ani wspomniany Kuba ani Batman ani nawet Pepe Pan Dziobak i Dundersztyc,
toczący walkę. Był to tylko Paweł. Znowu. Czy on nie miał dość tej Łodzi?!
Przecież podobno zamieszkiwał w Bełchatowie.
Oparł się o framugę tak jak jakiś
czas temu i patrzył na mnie z dziwnym wyrazem, którego nie mogłam rozczytać.
-Czego?
-Miałaś jechać na zastrzyk. –
zauważył. Wzruszyłam ramionami, zerkając na zegarek.
-Tylko po to tu jesteś?
-Jak widać przydaję się. – posłał
mi uroczy uśmiech. Zagryzłam wargę od wewnątrz.
-Paweł…
-Ruszaj się. – nie dał mi
dokończyć. –Zabieram cię gdzieś. – widział, ze chcę otworzyć usta, ale uciszył
mnie gestem. –Wszystko wyjaśnię ci po drodze.
-Ja naprawdę nie…
-Nikt cię nie pyta o zdanie. –
powiedział dość surowo. –Gdybym cię pytał to zapewne nie wpuściłabyś mnie do
swojego mieszkania. – wyjaśnił już normalnym tonem. Niedbale wzruszyłam
ramionami, kiwając twierdząco głową.
-A widzisz. – ukazał rząd
prostych białych zębów. –Zbierajmy się. – oświadczył po chwili milczenia. Znów
pokiwałam głową, udając się do sypialni aby założyć jakieś odpowiednie ubrania.od autorki: Wybaczcie poślizg, ale gości mam -.-
Chciałam zacząć od "aww", ale się powstrzymałam.
OdpowiedzUsuńPoślizg? To ty masz zaplanowany dzień dodawania? Kuźwa, to ja nie zauważyłam i nie wyczekiwałam. *facepalm* Ogarnięta Nance. Ale się cieszę, że dodałaś, o rany, rany ♥♥♥
Jaki ten Paweł jest kochany! No, rany boskie, wszyscy to wiedzą! Ideałów nie ma, niech się Melka cieszy z takiego fajnego Pawła! Zawsze mogło być gorzej. Ja bym takiego Pawła przygarnęła... Zresztą każda by go przygarnęła! Niech tylko Melka to dostrzeże :D
Cóż nasz Pawełek wymyślił i gdzie porwie Melę? Czekam z niecierpliwością ♥
Kuba Rozpruwacz <3
OdpowiedzUsuńPaweł jest taki och, ach, a Melka niech mu w końcu ulegnie!
Właśnie ! Mam nadzieję,że Pawełek ją w jakieś ładne miejsce zabierze :D
OdpowiedzUsuńMaja.
Kurde nooo przecież Pawełek jest kochany. Jak ona może mu nie ulec?
OdpowiedzUsuńMusi mu ulec
Takiego Pawła to tylko ze świecą szukać. I co ta Melka tu wybrzydza. Zati sie o nią troszczy, odwiedza regularnie żeby się nie załamała, chroni, a ona nadal ma inny ideał faceta. Nie wiem który raz to już powtarzam, ale zrobię to jeszcze raz. Oni są tacy uroczy *.* No to jestem ciekawa, co on znowu wykombinował :3
OdpowiedzUsuńMoże jednak rozwód nie będzie konieczny. ; )
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję.
Pozdrawiam. ; )
No jasne, że wybaczymy, bo inaczej się nie da. Z resztą ja sama piszę i wiem, jak to jest mieć rodzinę w domu ;)
OdpowiedzUsuńJa chcę takiego Pawła obok. Takiego, który nie zrazi się humorkami, nie podda się po pierwszym niepowodzeniu, będzie walczył... Niechże Amelka przejrzy na oczy i bierze to, co ma pod nosem, a nie szuka ideału. Ideałów nie ma, są tylko ludzie, z którymi jest nam cholernie dobrze ;)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Paweł chyba zaczyna walczyć. A Amelia powinna posłuchać swojej przyjaciółki. Nie ma człowieka idealnego, każdy ma jakieś wady. A Pawła ma na wyciągnięcie reki, więc nie wiem na co ona czeka?
OdpowiedzUsuńno Pawełku walcz walcz :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Paweł nie jest na tyle głupi, aby dopuścić do rozwodu. Może i w świetle prawa nie powinno dojść do zawarcia ich związku, ale skoro już to zrobili, powinni dopuścić do głosu swoje uczucia i ułożyć sobie życie. Z niecierpliwością czekam na to, jak potoczą się ich dalsze losy. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń