środa, 7 sierpnia 2013

6.Wszystko trzeba odkryć samemu. I również przejść przez to zupełnie samemu.



  Spałam długo. O wiele za długo. Przegapiłam moment, w którym Wojtek opuścił zajmowane przez siebie miejsce.
  Śpiąc, czułam się nieswojo, ale to było akurat wytłumaczalne. Raz czy dwa miałam to dziwne wrażenie, że ktoś mi się przygląda, ale gdy się budziłam to mój towarzysz spał w najlepsze.
  Zaspanym wzrokiem, wpatrywałam się w elektryczny zegar stojący na komodzie obok telewizora. Wskazywał pół godziny przed dwunastą. Był czwartek, więc Michał wyszedł jakąś godzinę temu. Zapewne ani on ani Wojtek nie mieli sumienia mnie budzić. Poszli oboje, bo był to tak samo michałowy  jak i wojtkowy trening.
  Zmusiłam się do opuszczenia łóżka, które było przesiąknięte przyjemnym zapachem młodszego siatkarza, gdyż ten używał perfum o charakterystycznej woni trudnej do zidentyfikowania. Przez krótki moment chłonęłam jedyny ślad po obecności mężczyzny.
  Doprowadzenie się do jako takiego porządku zajęło mi pół godziny. Czułam się dziwnie w łazience należącej do Michała.
  W kuchni zaparzyłam sobie mocną kawę. Żołądek domagał się zaspokojenia. Mając w pamięci obecną godzinę, doszłam do wniosku, że zaczekam na posiłek z nimi. Musiałam uzbroić się w cierpliwość.
  Otworzyłam lodówkę, aby sprawdzić czym by uradzić moich znajomych. Spodziewałam się zastać tylko światło i skwaśniałe mleko, ale mile się zaskoczyłam. Wpatrywałam się z pierś z kurczaka oraz pieczarki. Gdzieś przecież trzymać je musiał. W mojej głowie pojawiła się myśl o przygotowaniu czegoś dobrego do zjedzenia. ,,Przez żołądek do serca” mawiała prababka Teresa. Jesteś idiotką skarciłam się w myślach, szukając w kuchennych szafkach makaronu, który znalazłam. Kolejne zaskoczenie. Zabrałam się za przygotowywanie obiadu: pokroiłam mięso w kostkę, które potem smażyłam na rozgrzanej patelni z minimalną ilością tłuszczu. Pieczarki strasznie mnie irytowały: nie miałam cierpliwości do ich obierania i krojenia. Jednak po długich walkach udało mi się zrobić sos. Miałam wielką nadzieję, że Wojtek lubił pieczarki. Teraz czekałam aż makaron się ugotuje.
  -Jesteśmy! - nie wiedziałam kiedy zleciał mi czas. Opierałam się o szafkę, kiedy ręce Bąkiewicza spoczęły na moich biodrach. Spojrzał przez ramię, co kombinuję.
  -Nie wierzę! – klasnął w dłonie, zwracając się do Wojtka: - Będzie wyżerka!
  Wywróciłam oczami. Michał opuścił kuchnię, wymijając drugiego siatkarza, który opierał się o framugę drzwi. Chciałam coś powiedzieć, już nawet poruszyłam ustami, gdy rozległ się dźwięk minutnika, sygnalizujący koniec oczekiwania na makaron. Chwyciłam ganek za rączkę, chcąc zestawić go z palnika i przecedzić.
  Niefortunnie się złożyło, że szmata ześlizgnęła się z uchwytów i moja prawa dłoń dotknęła gorącego przedmiotu. Poczułam ciepło, trwające dosłownie sekundę. Potem przeszło to w specyficzny ból i pieczenie.
  Spojrzałam na zaczerwieniony palec. Czułam jak do oczu napływają mi łzy, co było wręcz głupie dla postronnego obserwatora jakim był Wojtek. Wróciły wspomnienia z dzieciństwa, coś o czym nie wiedział nawet Bąkiewicz. Łzy spływały po moim policzku.
  Wojtek szybko znalazł się przy mnie. Chwycił moją dłoń dokładnie przyglądając się oparzeniu. Pociągnął mnie w stronę zlewu, gdzie włożyłam palec pod bieżącą wodę. Płakałam przy tym jak dziecko. Idiotka.
  Czułam na sobie palące spojrzenie siatkarza. Kiedy zakręcił wodę, spojrzałam w jego radosne oczy. Uśmiechnął się pokrzepiająco.
  Nie zastanawiałam się nad tym, co czynię. Przylgnęłam do torsu siatkarza, płacząc rzewnie. Wojtek przez chwilę wydawał się zaskoczony, ale oplótł mnie swymi silnymi ramionami. Zaczął gładzić mnie po włosach, szepcząc, ze nic się nie stało.
  -Prze…prze...przepraszam – udało mi się wymruczeć po chwili.
  -Spokojnie.
  -Był pożar. – szeptałam wprost w jego tors. Nie wiedziałam czy mnie słyszy. – Miałam dziesięć lat…
  -Złe wspomnienia. – jednak słyszał. Delikatnie osunął mnie od siebie, patrząc w zapłakane oczy: -Nic się nie dzieje.
  -Tak. – pokiwałam głową, ocierając łzy niczym mała dziewczynka.
  -Ludka, jestem głodny. – do kuchni wpadł Michał. Spojrzał na nas uważnie, po czym zwrócił się do mnie:
  -Wszystko w porządku?
  -Tak.
  Zjedliśmy ten zakichany obiad w krępującej ciszy, która była przerywana przez komplementy obu panów dotyczący zjadanego posiłku. Odpowiedziała na nie cichym dziękuję, grzebiąc widelcem w talerzu. Zdecydowanie nie miałam nastroju. Kiedyś chciałabym usiąść w pokoju pod kocem z kubeczkiem lodów czekoladowych i melancholijnymi piosenkami. Często tak robiła. Teraz jednak pragnęłam Wojtkowych ramion i gładzenia po głowie, możliwości wtulenia się w jego tors. Nie ochroniłoby mnie to przed złem całego świata, ale podejrzewam, że choć przez chwile poczułabym się bezpiecznie. Chciałam dać upust swoim emocją, ale nie mogłam. Nie byłam sama. Zapowiadało się, ze do końca dnia będę miała towarzystwo.
  -Pozmywam. – zaproponował nieśmiało Wojtek.
  -Nie. – odparłam stanowczo. –Ja to zrobię. Ja przygotowywałam no i jestem kobietą, więc raczej nic nie zbiję. – uśmiechnęliśmy się do siebie nieznacznie.
  -Wychodzę z założenia, że mężczyzna również może wykonywać prace, które stereotypowo są przeznaczone dla kobiet. – wyszczerzył się nowy przyjmujący Skry. Zebrał ze stołu talerze i udał się do kuchni. Chciałam udać się w jego ślady, ale Michał mnie zatrzymał. 
  -Winiar wyprawia urodziny w sobotę po meczu.
  -Nie przegapicie żadnej okazji do zabawy, nie? – zmrużyłam oczy, patrząc na jego sylwetkę.
  -Nie. – wyszczerzył się. –Czuj się zaproszona.
  -Jako kto?
  -Jak zawsze. – wzruszył ramionami. – Zawsze mi towarzyszyłaś.
  -Zobaczymy. – mruknęłam wymijająco. Aby uniknąć tłumaczeń szybkim krokiem ruszyłam do kuchni, gdzie drugi siatkarz napuszczał wodę do miski. Oparłam się o blat i uważnie obserwowałam każdy najmniejszy ruch. Po krótkiej chwili zakręcił wodę i popatrzył na mnie z uśmiechem na ustach.
  -Myju, myju?
  -Myju. – wybuchliśmy głośnym śmiechem. Stanęłam obok niego i podałam szklanki. Wojtek sprawnie je umył a ja opukałam chłodną cieczą. Robiliśmy to w milczeniu. Włodarczyk przez przypadek ochlapał mnie pianą, co potraktowałam jako zaczepkę.
  -Ej! – pisnęłam, biorąc w dłonie pianę. Dmuchnęłam nią prosto w twarz patrzącego na mnie chłopaka.
  -Tak się bawimy? – uniósł jedną brew i poszedł w moje ślady. Dmuchał w moją twarz a ja w jego. Bawiliśmy się tak przez kilka dobrych minut, śmiejąc się na cały blok i zalewając kuchnię zatwardziałego kawalera. Zdziwiło mnie to, że Michał jeszcze nie sprawdził co się dzieje. Pomieszczenie wyglądało jak po burzy, ale mojej kawalerki i tak nie przebijało.
  -Chyba trzeba posprzątać. – stwierdziłam kiedy siedziałam na blacie i wymachiwałam nogami. Serce biło szybciej, gdyż Wojtek siedział obok.
  -Ludka?
  -Tak? – starałam się zachowywać jak najbardziej naturalnie.
  -Trochę mi głupio…
  -Mów.
  Uśmiechnęłam się jak najładniej potrafiłam, patrząc w jego oczy.
  -Będziesz na urodzinach u Winiarskiego? – uciekł wzrokiem w bok, co było bardzo słodkie w moim mniemaniu. Wojtek był nieśmiały, choć skutecznie to maskował. A może był tylko taki powściągliwy w stosunku do kobiet?
  -Będę.
  -Serio? – ożywił się. Wydawało mi się, że na jego policzki wkradł się rumieniec, ale mogłam się mylić. Moje serce wywijało dzikie harce. Być może był mną zainteresowany.
  -Tak.
  -Cieszę się.
  -Serio? – tym razem postąpiłam jak on.
  -Miło będzie zobaczyć znajomą twarz.
  -Zobaczysz, ze wszyscy są świetni. – pocieszyłam go klepnięciem w ramię. –Wiem, że to niełatwe.
  -Nie jest źle. – zapewne miałam omamy, ale widziałam, że w jego spojrzeniu coś się zmieniło.
  -Bierzmy się za sprzątanie, bo nas Michał gotów wyrzucić. – westchnęłam, zeskakując z blatu. Wojciech uczynił to samo. 
od autorki; W końcu zmobilizowałam się i skończyłam to pisać i przepisywać. No może nie do końca się zmobilizowałam, bo nie chce mi się sprawdzać błędów. Dla Tyśś^^ Został jeden. 



18 komentarzy:

  1. Tylko jeden? :(
    Coś czuję, że na tej imprezie będzie ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, żebyś ty wiedziała, ile ja oczekiwałam na Wojtka, który wyszedł spod twoich paluszków ♥.♥ Jestem zaaaaachwycona. Ludką, Wojtkiem, Michałem. Będzie się działo na urodzinach, coś tak czuję. Co nie zmienia faktu, że mi przykro, bo jeden do końca! :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Został jeden? Serio ? No na Winiarowych urodzinach będzie się zatem działo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to jeden? Nie rób mi tego. To nie może być jeden.
    Ale to są głupki, ja nie mogę. Wojtek jest słodki, Ludka jest słodka i Michał też jest słodki. Wszyscy na swój specyficzny sposób. Na urodzinach Winiara będzie ciekawie i wprost nie mogę się doczekać xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde, ile jaczekałam to sobie nie wyobrażasz :p
    pożar? Ale jak to pożar? Co się stało? I dlaczego nawet Michał o tym nie wiedział? Obiad panom smakował czyli jest dobrze :)
    urodziny Winiara to będzie jakaś grubsza impreza xD będzie fajnie ^^
    dziękuję za dedykacje :*

    OdpowiedzUsuń
  6. awwwww Wojtek jest słodki :)
    Pożar jaki pożar? Będzie wytłumaczone co się stało ?
    Urodziny Winiara to będą chyba w wersji hard :P, a pierś kurczaka+pieczarki i makaron- kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hej :) uwielbiam tego bloga, dlatego nominuję go do The Versatile Blogger
    szczegóły znajdziesz tu :)
    http://jestem-na-krawedzi.blogspot.com/p/blog-page.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na jedynkę: http://krotka-pilkaa.blogspot.com/ ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeden? No nie rób mi tego! Przeczuwam niezłe urodziny

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeden ? Ostatni ?
    No nieee !!


    maja.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatni? No nie.
    Kurde, ale ich do siebie ciągnie, no niesamowicie. Nawet z tym poparzonym palcem, nawet z tym myciem naczyń. Czuć chemię między nimi. Przynajmniej ja czuję.
    Impreza u Winiarskiego zapowiada się arcyciekawie. :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ejże, jak to ostatni? Teraz, kiedy tak bardzo zżyłam się z bohaterami, Ty ogłaszasz, że został ostatni? :(

    Włodi mnie tutaj rozczula... *.* Uwielbiam tego chłopaka w Twoim wydaniu, w realu również. :)
    No ewidentnie coś ich do siebie ciągnie. To widać na kilometr jak jasna cholera! :)
    Impreza urodzinowa u Winiara? Tam się będzie działo i to sporo! :D
    Ja tam nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że Bąku i Wojti będą jeszcze rywalizować o Ludkę...

    pozdrawiam z deszczowej Wielkopolski :*
    Patex

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak to jak to jak to? Momento? Jak to "został jeden"? Został jeden, abyśmy przekroczyli magiczną liczbę siedmiu, a potem jeszcze dziesięć do końca? No przecież to dopiero sześć rozdziałów, jak Ty chcesz to wszystko wyjaśnić? A może to jest prowokacja? Powiedz, że tak! A Wojtek jest tutaj taki rozczulający, że aż mam ochotę wykrzyknąć "OOOOOŁ!", za każdym razem gdy coś robi, czy mówi. A perspektywa imprezy u Winiara? Lubię! :D
    jeśli miałabyś ochotę, to na un-poco-de-amor.blogspot.com pojawił się rozdział 14 :) zapraszam do czytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, serdecznie zapraszam do mnie na rozdział 15 :) [http://un-poco-de-amor.blogspot.com]

      Usuń
  14. Ej no ostatni to może być, ale nie teraz :/
    Właśnie też mam takie wrażenie, że Michał nie odpuści od tak sobie Ludki, nawet jeśli nigdy ze sobą nie byli. Myślę, że dzięki Wojtkowi zrozumie, że ją kochał przez ten cały czas, a mylił to uczucie z przyjaźnią. Tylko wtedy Wojtek nie będzie szczęśliwy, bo ewidentnie widać, że Ludka nie jest mu obojętna ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie, tylko nie jeden, ja proszę jeden raz 351465135186 jeszcze, bo to jest takie piękne ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale że jak to jeden?? Nie zgadzam się ;)
    Ta nieśmiałość Wojtka jest po prostu urocza ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem bardzo ciekawa, jak w kolejnym odcinku rozwinie się znajomość Ludki i Wojtka. Mam nadzieję, że w jakiś pozytywny sposób, bo serca obydwojga fikają koziołki na widok tego drugiego. Jestem również ciekawa, czy dziewczyna ogarnie swoje mieszkanie. Przecież nie może wiecznie mieszkać u Michała ^^
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń