-Zrobię herbatę. – zaproponował Michał, przerywając krępująca ciszę.
-Nie, ja zrobię. – odezwałam się, unikając zaciekawionego spojrzenia klubowego kolegi Michała. Bąkiewicz jednak zignorował moją propozycję i udał się do kuchni, zostawiając nas samych. Nie wiedziałam czy mój przyjaciel domyślał się, że w tym wszystkim chodziło o Włodarczyka.
-A więc Ludwika. – powiedział, uśmiechając się serdecznie.
-Nie mów tak do mnie. –wysyczałam poirytowana. Chcąc, nie chcąc uderzył w mój czuły punkt.
-Nie bardzo lubisz swoje imię, co?
-Spostrzegawczy jesteś.
-Jest bardzo ładne. – powiedział śmiertelnie poważnie. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale jakoś się powstrzymałam. Ktoś kto uważał, ze to imię jest ładne był dziwny. A może on tylko chciał mi się przypodobać?
-Dziękuję. – westchnęłam. Nasze spojrzenia spotkały się na dłuższą chwilę. Wojciech uśmiechał się czarująco a ja poczułam, że moje policzki przybrały kolor czerwony. Głupia ja.
-Rozgość się. – kontynuowałam w imieniu gospodarza, który szykował w kuchni napój. Wojtek skinął głową, nieśmiało zajmując miejsce w fotelu. –Pójdę do Michała. – rzuciłam, gesty kując nadmiernie. Nie moja wina, że robiłam tak, gdy się stresowałam.
-Po co chcesz do mnie iść? – zapytał Michał, który wrócił z pomieszczenia obok z czerwoną tacą, na której stały trzy kubki oraz cukierniczka.
-Pomóc.
-Normalnie zaproponowałbym jakieś procenty, ale nie chcę podpaść u Miguela. – oznajmił, krzywiąc się teatralnie. Wojtek pokiwał ze zrozumieniem głową . Nie wyglądał na takiego naszego typowego bełchatowianina z wielkim poczuciem humoru. Byłam jednak prawie pewna, że to się zmieni. Jeśli z ponuraka Kostka dało się zrobić jednego z największych kawalarzy w drużynie to wszystko się da.
-Ja bym procentami nie pogardziła. – mruknęłam cicho. Poczułam na sobie przenikliwe spojrzenie dwóch par oczu. Oba paliły równie mocno, jedno nawet mocniej. Młodszy przyjmujący zapewne miał w pamięci nasze pierwsze spotkanie i moje zakupy.
-Nie przesadzaj. – upomniał mnie Bąkiewicz. Zrobiło mi się cholernie głupio. Poczułam się jak sześciolatka, gdy tata upominał mnie, żebym za bardzo go nie męczyła, bo nie będzie mógł potem wstać. Poczułam się jakby Michał był moim ojcem. Pierwszy raz zdarzyło się takie coś.
-Nie było tematu.
-Nie złość się na mnie. – poprosił mój przyjaciel, siadając na kanapie. Sytuacja zmusiła mnie do zajęcia miejsca obok niego. Oparłam głowę o oparcie i zaczęłam wpatrywać się w biały sufit. Czułam się nieswojo: znajdowałam się w nieswoim mieszkaniu(poprzednie tez nie było moje, ale chociaż było tam pełno moich rzeczy) z najlepszym przyjacielem i palącym spojrzeniem chłopaka, w którym ewidentnie się zadurzyłam.
Chłopcy szybko przełamali lody i zaczęli rozmawiać z sobą jakby znali się od wielu lat. Poruszali przeróżne tematy. Dowiedziałam się, że Conte to czysty pedałek i z Nicolasem Uriarte coś jest na rzeczy, w co nie wierzyłam ani trochę. Podobno Falasca miał słabe nerwy, co było nowością. Kiedy jeszcze grał trudno było go wkurzyć. Wrona zyskał przydomek Kapitana Wrony i chcą mu kupić samolocik na urodziny. Dodatkowo Karol chadzał po szatni ze swoim iphone’m i z każdym robił sobie samojebkę. Należało uważać.
Zdecydowanie byli jak dzieci.
-Brunetki czy blondynki? – zdecydowanie zaczęli schodzić na tematy, o których nie chciałam słuchać.
-Blondynki. – odparł rozmówca Michała. Jego głos miał przyjemną dla ucha barwę.
-To tak jak ja. – wyszczerzył się Misiek. – Widzisz Ludka, jakie jesteście rozchwytywane . – po raz pierwszy od kilkudziesięciu minut zwrócił się do mnie.
-Zamknij się. – zdecydowanie byłam zła, co niszczyło opinię Wojtka na mój temat.
Byłam wściekła na Włodarczyka za to, że przyszedł tu. Byłam rozdrażniona z powodu jego bliskości. Miotał mną gniew na samą siebie z powodu spotkania siatkarza w sklepie. Irytował mnie fakt, że człowiek, który praktycznie nic o mnie nie wie działa na mnie magnetycznie. Można by rzec, ze jak najlepszy narkotyk. Czułam się odrobinę lepiej kiedy był w pobliżu. Najgorsze było to, że nie potrafiłam zachowywać się w miarę normalnie w jego obecności.
-Mieszkasz tu? – zainteresował się obiekt moich rozmyślań.
-Chwilowo.
-Ludka mieszka dwa piętra niżej, ale ją zalało. – pośpieszył z wyjaśnieniami drugi mężczyzna.
-Bywa.
-Mogę skorzystać z łazienki? - Zapytał Wojtek.
-Tamte drzwi. – Michał wskazał na brązowe drzwi na naprzeciwległej ścianie. Włodarczyk podniósł się z zajmowanego miejsca i udał do wskazanego miejsca. Odetchnęłam z ulga, gdy zniknął z pola widzenia. Głośno westchnęłam.
-Co jest?
-Nic.
-Nie jestem ślepy. – Bąkiewicz zmarszczył brwi. Uśmiechnęłam się do niego blado. Patrzył na mnie wyczekująco.
-Wojtek…
-Co ,,Wojtek”? – zapytał, gdy nie mówiłam dalej. Wbiłam spojrzenie w siatkarza Skry.
-To on. – mówiłam, ukrywając twarz w dłoniach. –Ten, o którym mówiłam.
-Gość od stówy? – upewnił się.
-No.
-Niezły zbieg okoliczności.
-No co ty nie powiesz. –zironizowałam, biorąc głęboki wdech.
-Ogarnij się. – polecił Misiek. –Bądź sobą a każdy będzie twój. Wojtek też.
-Żeby to było takie łatwe./ - jęknęłam, kładąc głowę na ramieniu przyjaciela.
-Dramatyzujesz. – objął mnie ramieniem. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, chcąc schować się przed całym światem.
-Zrób coś. –wyjojczałam, łaskocząc ciepłym oddechem miśkową szyję. Michał był jak kobieta, co było bardzo dziwne: szyja była jego słabym punktem, więc czułam jak przechodzi go dreszcz, który chciał skrzętnie ukryć.
-Ekhem…- usłyszeliśmy. – Przeszkadzam?
Natychmiast odlepiłam się do Michała, czując intensywne pieczenie na policzkach. Znowu.
-Skąd. – sprostował przyjaciel. –Ludka ma depresję.
-Nie warto się przejmować, bo życie i tak przeminie wraz z problemami. – Wojtek podzielił się swoimi przemyśleniami. Po części miał zdrowe podejście do życia.
-Pomóc.
-Normalnie zaproponowałbym jakieś procenty, ale nie chcę podpaść u Miguela. – oznajmił, krzywiąc się teatralnie. Wojtek pokiwał ze zrozumieniem głową . Nie wyglądał na takiego naszego typowego bełchatowianina z wielkim poczuciem humoru. Byłam jednak prawie pewna, że to się zmieni. Jeśli z ponuraka Kostka dało się zrobić jednego z największych kawalarzy w drużynie to wszystko się da.
-Ja bym procentami nie pogardziła. – mruknęłam cicho. Poczułam na sobie przenikliwe spojrzenie dwóch par oczu. Oba paliły równie mocno, jedno nawet mocniej. Młodszy przyjmujący zapewne miał w pamięci nasze pierwsze spotkanie i moje zakupy.
-Nie przesadzaj. – upomniał mnie Bąkiewicz. Zrobiło mi się cholernie głupio. Poczułam się jak sześciolatka, gdy tata upominał mnie, żebym za bardzo go nie męczyła, bo nie będzie mógł potem wstać. Poczułam się jakby Michał był moim ojcem. Pierwszy raz zdarzyło się takie coś.
-Nie było tematu.
-Nie złość się na mnie. – poprosił mój przyjaciel, siadając na kanapie. Sytuacja zmusiła mnie do zajęcia miejsca obok niego. Oparłam głowę o oparcie i zaczęłam wpatrywać się w biały sufit. Czułam się nieswojo: znajdowałam się w nieswoim mieszkaniu(poprzednie tez nie było moje, ale chociaż było tam pełno moich rzeczy) z najlepszym przyjacielem i palącym spojrzeniem chłopaka, w którym ewidentnie się zadurzyłam.
Chłopcy szybko przełamali lody i zaczęli rozmawiać z sobą jakby znali się od wielu lat. Poruszali przeróżne tematy. Dowiedziałam się, że Conte to czysty pedałek i z Nicolasem Uriarte coś jest na rzeczy, w co nie wierzyłam ani trochę. Podobno Falasca miał słabe nerwy, co było nowością. Kiedy jeszcze grał trudno było go wkurzyć. Wrona zyskał przydomek Kapitana Wrony i chcą mu kupić samolocik na urodziny. Dodatkowo Karol chadzał po szatni ze swoim iphone’m i z każdym robił sobie samojebkę. Należało uważać.
Zdecydowanie byli jak dzieci.
-Brunetki czy blondynki? – zdecydowanie zaczęli schodzić na tematy, o których nie chciałam słuchać.
-Blondynki. – odparł rozmówca Michała. Jego głos miał przyjemną dla ucha barwę.
-To tak jak ja. – wyszczerzył się Misiek. – Widzisz Ludka, jakie jesteście rozchwytywane . – po raz pierwszy od kilkudziesięciu minut zwrócił się do mnie.
-Zamknij się. – zdecydowanie byłam zła, co niszczyło opinię Wojtka na mój temat.
Byłam wściekła na Włodarczyka za to, że przyszedł tu. Byłam rozdrażniona z powodu jego bliskości. Miotał mną gniew na samą siebie z powodu spotkania siatkarza w sklepie. Irytował mnie fakt, że człowiek, który praktycznie nic o mnie nie wie działa na mnie magnetycznie. Można by rzec, ze jak najlepszy narkotyk. Czułam się odrobinę lepiej kiedy był w pobliżu. Najgorsze było to, że nie potrafiłam zachowywać się w miarę normalnie w jego obecności.
-Mieszkasz tu? – zainteresował się obiekt moich rozmyślań.
-Chwilowo.
-Ludka mieszka dwa piętra niżej, ale ją zalało. – pośpieszył z wyjaśnieniami drugi mężczyzna.
-Bywa.
-Mogę skorzystać z łazienki? - Zapytał Wojtek.
-Tamte drzwi. – Michał wskazał na brązowe drzwi na naprzeciwległej ścianie. Włodarczyk podniósł się z zajmowanego miejsca i udał do wskazanego miejsca. Odetchnęłam z ulga, gdy zniknął z pola widzenia. Głośno westchnęłam.
-Co jest?
-Nic.
-Nie jestem ślepy. – Bąkiewicz zmarszczył brwi. Uśmiechnęłam się do niego blado. Patrzył na mnie wyczekująco.
-Wojtek…
-Co ,,Wojtek”? – zapytał, gdy nie mówiłam dalej. Wbiłam spojrzenie w siatkarza Skry.
-To on. – mówiłam, ukrywając twarz w dłoniach. –Ten, o którym mówiłam.
-Gość od stówy? – upewnił się.
-No.
-Niezły zbieg okoliczności.
-No co ty nie powiesz. –zironizowałam, biorąc głęboki wdech.
-Ogarnij się. – polecił Misiek. –Bądź sobą a każdy będzie twój. Wojtek też.
-Żeby to było takie łatwe./ - jęknęłam, kładąc głowę na ramieniu przyjaciela.
-Dramatyzujesz. – objął mnie ramieniem. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, chcąc schować się przed całym światem.
-Zrób coś. –wyjojczałam, łaskocząc ciepłym oddechem miśkową szyję. Michał był jak kobieta, co było bardzo dziwne: szyja była jego słabym punktem, więc czułam jak przechodzi go dreszcz, który chciał skrzętnie ukryć.
-Ekhem…- usłyszeliśmy. – Przeszkadzam?
Natychmiast odlepiłam się do Michała, czując intensywne pieczenie na policzkach. Znowu.
-Skąd. – sprostował przyjaciel. –Ludka ma depresję.
-Nie warto się przejmować, bo życie i tak przeminie wraz z problemami. – Wojtek podzielił się swoimi przemyśleniami. Po części miał zdrowe podejście do życia.
Ze świstem wypuściłam powietrze, zastanawiając się co mam mu odpowiedzieć.
-Może.
-Uśmiechnij się. Powiedział. Mimowolnie szczerzyłam się do siatkarza. On poszedł w moje ślady. Bąkiewicz również nie pozostawał w tej kwestii inny.
-Tak ładniej. – powiedział. Było pewne, że moje policzki znów pokrywa ją się szkarłatem.
-Co z tym spaniem? – wróciłam do tematu, który był roztrząsany przed przybyciem nowego nabytku Skrzatów. – Masz dla mnie materac?
-Żadnego materaca! – krzyknęli równocześnie.
-Ja będę spał na materacu. – zamierzał Wojtek.
-Albo ja.
-Nie zgadzam się. – powiedziałam twardo. W życiu się na to nie zgodzę.
-Możesz spać ze mną. – nieśmiało zaproponował ten, który rozmieniał mi pieniądze.
-Albo ze mną. – wtrącił się Misiek. – Jestem przecież przystojniejszy. – poruszył charakterystycznie brwiami, śmiejąc się przy tym głośno. Wojtek mu zawtórował.
-Załatwcie to między sobą.
-Dobra, ja tam nie umiem spać z kimś. – Misiek dał za wygraną, puszczając mi oczko, którego Wojtek nie mógł zauważyć. Ponownie się zarumieniłam.
-Jesteście okrutni.
-Może.
-Uśmiechnij się. Powiedział. Mimowolnie szczerzyłam się do siatkarza. On poszedł w moje ślady. Bąkiewicz również nie pozostawał w tej kwestii inny.
-Tak ładniej. – powiedział. Było pewne, że moje policzki znów pokrywa ją się szkarłatem.
-Co z tym spaniem? – wróciłam do tematu, który był roztrząsany przed przybyciem nowego nabytku Skrzatów. – Masz dla mnie materac?
-Żadnego materaca! – krzyknęli równocześnie.
-Ja będę spał na materacu. – zamierzał Wojtek.
-Albo ja.
-Nie zgadzam się. – powiedziałam twardo. W życiu się na to nie zgodzę.
-Możesz spać ze mną. – nieśmiało zaproponował ten, który rozmieniał mi pieniądze.
-Albo ze mną. – wtrącił się Misiek. – Jestem przecież przystojniejszy. – poruszył charakterystycznie brwiami, śmiejąc się przy tym głośno. Wojtek mu zawtórował.
-Załatwcie to między sobą.
-Dobra, ja tam nie umiem spać z kimś. – Misiek dał za wygraną, puszczając mi oczko, którego Wojtek nie mógł zauważyć. Ponownie się zarumieniłam.
-Jesteście okrutni.
-Raczej dżentelmeńscy. – poprawił Wojtek.
od autorki: Błędy wybaczcie: śpieszę się trochę. Relacja jest chora, ale kto by chciał to czytać jakby chora nie była? :P Moje opowiadania nigdy nie były normalnie i chyba raczej nigdy nie będą o ile jeszcze coś będzie oprócz tego.
Dawać Polsko! <3
Podoba mi się ta ich pokręcona relacja, czuję się jakbym tak trochę czytała o trójkącie :). Ludka jaka zagubiona była na tej kanapie, aż mnie normalnie zadziwiła jej postawa. No cóż, tak jak pisałaś: dawać Polsko, ściskamy kciuki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dokładnie.. Lubię takie pokręcone relacje :D
OdpowiedzUsuńDawać Biało-czerwoni :)!
Maja.
jezu jezu jezu jezu. Kocham to! Kocham Wojtka, kocham Ludke i kocham Bogusława. Wyobrażam sobie to spanie razem ^^
OdpowiedzUsuńO ty Wojtuś! *.* I Ludka wraz z Miśkiem też są od cholery. No nie no. Jak ty mi będziesz kazała znowu czekać na kolejny rozdział to ja się powieszę. Czytałabym to jednym tchem ;3 Już sobie wyobrażam te spanie.
OdpowiedzUsuń2 na moment-milosci.blogspot.com/ zapraszam :D
UsuńOsz ty Wojtek ! :D Ludka i Misiek i ogólnie aaaw *_* Robi się coraz ciekawiej :D
OdpowiedzUsuńxoxo K.
No ich relacja jest dość dziwna ;) Ale własnie przez to jest cholernie ciekawie i już czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńHahahaha, ale ją wrobili :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że padło jednak na Wojtka!
Hahahaha, uwielbiam to ♥
OdpowiedzUsuńNiech sobie z Wojtusiem prowadzą nocne rozmowy i będzie fajnie! :D
Blondynki górą! ♥
OdpowiedzUsuńJa tam nie miałabym nic przeciwko, gdyby spała, w tym normalnym znaczeniu, z którymś z tych dwóch panów. Mimo iż bardziej skłoniłabym się do Wojtka. Jakoś nie wiem, dlaczego akurat do niego.
Ludka, nie czerwień się tak. I tak widać, że Włodarczyk jest twoim prywatnym narkotykiem <3
O NIE! Jak to Conte z Nicolasem coś tego tego?!:C A ja tu Cię właśnie chciałam zaprosić na nowy, w 100% heteroseksualny rozdział na moim blogu (un-poco-de-amor.blogspot.com):D
OdpowiedzUsuńA Wojtuś jest na razie taki nieporadny troszkę, ale zaraz ucieknie z niego cała ta nieśmiałość i będzie kokietował Ludwikę (swoją drogą z tym imieniem kojarzy mi się tylko ta super bajka: "Świat według Ludwiczka"- sorki XD) jak należy. I w końcu, jak oni będą spali?! XD
A, i jeśli miałabym wybierać, to zdecydowanie wolę brunetki... :D
Cieszę się, że udało mi się dojść również do Twojego opowiadania. Muszę przyznać, że jest naprawdę ciekawie napisane. Już sam bohater jest dosyć nietypowy, co właściwie tylko zachęca do lektury.Fabuła jest kolejnym elementem, który przemawia za tym, aby przeczytać to opowiadanie. Za sekundę dopiszę się do informowanych. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńHej! Zapraszam na http://un-poco-de-amor.blogspot.com na dziewiątkę :)
OdpowiedzUsuńI przepraszam za spam, ale nie wiedziałam, gdzie Ci ten komentarz walnąć :D
Zapraszam na trójkę, czyli ''mógłbyś porwać z nią samolot, we dwoje sami, tymczasem leżysz z głową między jej udami'' : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
hej, zapraszam serdecznie do mnie na http://un-poco-de-amor.blogspot.com na dziesiątkę (:
OdpowiedzUsuńhejka, u mnie pojawił się rozdział jedenasty :)
UsuńOh! Kocham twojego Wojtusia!
OdpowiedzUsuńZapraszam na czwórkę, czyli ''Za późno, oszustwo niszczy więź, już tak bywa. Uważaj, bo ta prawda może być nieprawdziwa.'' http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńMnie taka pokręcona relacja jak najbardziej odpowiada! Normalnie uwielbiam Wojtka! No co oni z tymi blondynkami mają? :c :D Jest świetne! Czekam, na następny ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam i zapraszam na urywek siódmy po dłuższej przerwie na http://oublier-soi.blogspot.com/2013/07/urywek-siodmy.html :*
Kocham ich! Kocham całą trójkę całym sercem! <3 Razem tworzą niepowtarzalną mieszankę wybuchową! :)
OdpowiedzUsuńMoże i z początku atmosfera była trochę niemrawa i sztywna, ale z biegiem czasu przerodziła się w żywą dyskusję na temat tego, kto z kim, gdzie i za ile. :D Nie wspominając już o tym, jak zostali przedstawieni pozostali Bełchatowianie - leżę!:)
ściskam w ten upalny dzień :*
Patex