niedziela, 9 czerwca 2013

2. Był moim kochankiem i najlepszą przyjaciółką jednocześnie.



  - Ludwiko, pozwól na chwilę. - usłyszałam surowy głos mojego przełożonego. Czyżbym coś przeskrobała?
Odłożyłam, więc szmatę, którą ścierałam blat w szatni. Nienawidziłam kiedy ktoś tak do mnie mówił. Jakoś znosiłam michałową Ludkę i mamową Ludwisie, ale Ludwika była ponad moje siły. Zastanawiałam się nawet nad zmianą imienia, ale wiedziałam jak bardzo zaboli to rodziców. Zawsze będę nieogarniętą Ludwiką Smoglińską.
  Wkroczyłam do sali, w której siedział mężczyzna w średnim wieku, który był całkowicie łysy. Wskazał gestem na krzesło. Spojrzałam na niego nieufnie, zajmując wskazane miejsce. Pan Stefan położył grube dłonie na biurku, patrząc na mnie ciemnymi patrzydełkami.
  - W tym tygodniu rozpoczyna się sezon. - zaczął. Dobrze, że mi o tym powiedział, bo nikt nie wiedział, że w ten piątek rusza Plusliga: zostaną rozegrane spotkania pierwszej kolejki.
  - Wiem.
  - W związku z tym na stałe przenoszę cię na kasy. - oznajmił, nie patrząc na mnie. Nie robił tego z grzeczności, gdyż każdy z pracujących znał jego słabość do kobiecych atutów, które u mnie były nadzwyczaj wyeksponowane. Atuty należało podkreślać a mankamenty ukrywać.
  - Dziękuje. - uśmiechnęłam się szczerze, zbierając się do wyjścia.
  - Nie tylko mnie należą się podziękowania. - rzucił Stefan. Wiadome było, że to wszystko było zasługą Michała. Facet znów ingerował w moje życie, załatwiając mi dość przyjemną fuchę stałej bileterki w hali Energia.
  Czasem żałowałam, że nie potrafię się w nim zakochać, czasem chciałam żeby zakochał się we mnie. Według wielu pasowaliśmy do siebie i było tylko kwestią czasu kiedy się zejdziemy. Czasem żałowałam. Bąkiewicz byłby wspaniałym mężem i ojcem. Znałam go od każdej strony, więc mogłam tak twierdzić.
  Podążałam korytarzem, uśmiechając się wesoło. Miałam ku temu powody. Szłam do pokoju dla personelu aby zadzwonić do Michała. Chciałam go okrzyczeć a potem szczerze podziękować. Najlepszy podziękowaniem będzie kilka(naście) jego ulubionych czekolad, które zjemy razem wieczorem przy butelce dobrego wina.
  Moją uwagę przykuł mężczyzna idący przede mną. Nie widziałam jego twarzy, ale miałam nieodparte wrażenie, że go znam. Miał na sobie ciemne jeansy i białą koszulkę. Jego ruchy były odzwierciedleniem ruchów nieznajomego ze sklepu. Byłam psychicznie chora, bo nie mogłam przestać myśleć o obcym facecie, który rozmienił mi sto złotych. 
  Zrównałam się z nim. Czułam, że patrzy na mnie kątem oka. Mimowolnie też spojrzałam i zobaczyłam jak się uśmiecha.
  - Panna ze sklepu. – stwierdził, zatrzymując się.
  - Skąd wiesz, że panna? – powiedziałam nim zdążyłam ugryźć się w język.
  - Nie widzę nigdzie obrączki. 
  - To wcale nie znaczy, że panna, panie ze sklepu.
  - Widzę, że lubimy się droczyć, droga nieznajomo. – założył ręce na piersi a na jego twarzy zagościł figlarny uśmieszek.
  - Może. – odburknęłam, rumieniąc się.
  -Co tu robisz? – ciągnął konwersację. Odgarnęłam blond kosmyki z twarzy, odpowiadając:
  -Pracuję.
  - O! – ucieszył się. – W sumie ja też.
  - Tak? – nie kryłam zdziwienia.
  -Tak. – pokiwał głową. – Co tu robisz?
  - Sprzedaję bilety. A ty?
  - Podobnie. – widocznie się zmieszał. Zdziwiłam się jego odpowiedzią, ale ja zawsze byłam niezorientowana jeśli chodzi o kolegów i koleżanki z pracy. Zazwyczaj interesowałam się tylko tym jakby zejść z oczu szefowi, żeby mnie nie zwolnił.
  -Konkurencja? – zmarszczyłam brwi.
  - Nie zupełnie. – wyszczerzył się. – Będziemy się często widywać.
  -A to dobrze? – zagadnęłam z walącym jak oszalałe sercem. 
  - Dobrze jest widzieć znajomą twarz w obcym mieście. – kąciki jego ust po raz kolejny uniosły się ku górze.
  -Również się z tym zgadzam.
  -A jak ma na imię na znajoma twarz? – zadał pytanie, którego najbardziej się obawiałam. Spodziewałam się śmiechu na dźwięk imienia ,,Ludwika”.
  -Brzydko. – odpowiedziałam wymijająco. – A ty ?
  - Nie powiem ci póki ty mi nie powiesz. – zmrużył oczy, patrząc na moje usta.
  -Jakoś przeżyję. – wymruczałam cicho, zmuszając się do uśmiechu, który pewnie wyglądał jak grymas.
  - Na pewno?
  - Tak. 
  - W takim razie do zobaczenia, panno ze sklepu. – skłonił się nieznacznie, całując mnie w dłoń. Moje serce wywijało dziwne akrobacje, bijąc szybciej niż podczas ogromnego zmęczenia a żołądek podszedł do gardła. Gdyby trwało to dłużej istniała możliwość, że zwymiotuję. Nie ma to jak zachęcać do siebie ludzi.
  - Do zobaczenia, panie ze sklepu.
  Patrzyłam jak znika za rogiem, próbując uspokoić oddech. Nie pojmowałam tego jak ten facet na mnie działał. To było niedorzeczne.
  Siedziałam na ławce przed halą, oczekując na Michała, który miał się niedługo pojawić, gdyż trening zakończył się przed chwilą. Wdychałam papierosowy dym, który drażnił moje płuca. Obserwowałam jesienne słońce, które ku zdziwieniu wszystkich dawało tyle ciepła co latem. Przyroda ani myślała o zapadnięciu w sen zimowy.
  W momencie rzucania peta do kosza ujrzałam dwóch przyjmujących. Oba Michały uśmiechały się do mnie radośnie. Winiarski, właściciel jednego z najpiękniejszych i najbardziej magnetycznych oczu na świecie, pomachał mi po czym pożegnał się z Bąkiewiczem, który skierował się w moją stronę. Zajął wolne miejsce na ławce.
  - Nie musiałeś tego robić. – powiedziałam, kładąc głowę na jego ramieniu.
  - Chciałem.
  - Dziękuję. – szepnęłam.
  - Proszę.
  - Znów go spotkałam. – wyznałam nadal przytulona do przyjaciela. Jeśli ktoś nie wierzył w przyjaźń damsko-męską to nie spotkał nas. Chociaż może to się sprawdzało, bo oboje byliśmy sami: nikt nie robił nam wyrzutów z powodu naszych relacji.
  - I?
  - Nic. – jęknęłam. – Wiem tylko, że mogę go tu spotkać. Tez tu pracuje
  - To już coś. – pocieszył mnie. – A imię?
  - Nie wiem. – wzruszyłam ramionami, patrząc na Bąkiewicza. – Nie chciałam mu powiedzieć swojego, więc on też mi nie powiedział.
  - Dziwacznaś.
  - No co ? – oburzyłam się, groźnie mrużąc oczy, co wywołało cichy śmiech Michała.
  -Masz bardzo ładne i oryginalne imię. – co za ironia. – Jesteś niepowtarzalna.
  -Każdy jest, Bogusławie.
  - Mnie to nie rusza Ludwiko. – pokazał mi język a ja odwróciłam się, zakładając ręce na piersi. Nie odezwałabym się do niego słowem, gdyby tylko miała kogoś jeszcze w tym zakichanym Bełchatowie.
  - Ludka? – wymruczał do mojego ucha. Tym razem bez nuty triumfu. Dla postronnych mogło to wyglądać tak jakbyśmy byli parą. Tak jednak nie było.
  - Ludka? – ponowił.
  - Co? – warknęłam.
  - Co ty właściwie czujesz? – jego wzrok przeszywał mnie na wskroś. – Co czujesz gdy go widzisz?
  - Serce wali jak oszalałe, żołądek podchodzi do gardła, rumieniąc się z byle powodu i modlę się o to, żeby nie zrobić jakiegoś głupstwa. – wyznałam, ukrywając twarz w dłoniach. Michał mruknął krótkie ,,aha” za które miałam ochotę powiesić go za genitalia na płocie.
  -To jest irracjonalne. – westchnęłam. – Nie mogłam się zakochać, bo go nie znam. Nie wiem czym się zajmuje i co lubi robić. Nie wiem nic! – to ostatnie wykrzyczałam. Słyszała mnie zapewne cała okolica.
  - Słońce, tak się czasem dzieje. – jak zwykle był dobrym przyjacielem i mnie pocieszył. – Przejdzie ci.
  - Mam nadzieję.
  - Zaufaj mi.
  - Ufam. – powiedziałam cicho. – Jesteś moim przyjacielem. – Michał uśmiechnął się lekko i wstał. Poszłam w jego ślady.

od autorki: Cierpliwości. Rozkręci się :D Jak się zmotywuję do dalszego pisania, bo leń ze mnie :p 13039653 - moje gg w razie jakby info. nie dochoodziło. Polska wygra mecz <3

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ludka a miłość od pierwszego wejrzenie to co ?:)Gdzie tam przejdzie, chyba na wyższy etap :P

      Usuń
  2. Byłam pewna, że Michał od Ludki to Winiarski, więc Bąkiewiczem mnie cholernie zaskoczyłaś oczywiście na plus. Ludka to fajna babka i mogła się przedstawić Wojtkowi, ale cóż jeszcze się spotkają i miłość - od pierwszego rozmienienia stówki - rozkwitnie :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też myślałam,że to Winiarski,a nie Bąkiewicz :D.
    Lubię niespodzianki :D

    Maja

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tu żyłam w przekonaniu, że to będzie Winiar, a tu Bąkiewicz! I fajnie, miło mnie zaskoczyłaś ;) I Wojtek i Ludka są siebie warci, nie ma co. Czekam na dalszy rozwój, bo całkowicie mnie w to wciągnęłaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wiedziałam, że ten Michał to będzie Bąkiewicz. Idealnie mi pasował! Wojtuś się lubi z Ludką przekomarzać, więc coś mi się wydaje, że będzie coraz ciekawiej! :D
    O nowym poście na blogu Cię informowałam, ale możliwe, że nie doszło. Mój numer Gadu-Gadu: 6976139. Dodaj do kontaktów i powinno być okej, zresztą widzę, że sama coś na ten temat wiesz. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Też się dałam nabrać na Winiarskiego :D Ale Bąku pasuje idealnie :) A przekomarzanki na linii Ludka Wojtek są świetne ;) Bardzo mi to pasuje, a lekkość z jaką się to czyta też jest super przyjemna :) Zostaję i czytam dalej to pewne :)
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na jedynkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Haa ! A ja czułam w moczu, że to Bąkiewicz ! :D
    Yaaehh ! ;D
    Bardzo przyjemnie i lekko mi się to czyta , serio ;)

    zapraszam do siebie na nowy rozdział , nieuchwytna-perwersja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Bąkiewicz! Bąku! Zostaję!
    Ludwika i Wojtek są świetni. (:

    zapraszam na wracam.blogspot.com z Bartkiem K.
    oraz specyficznie.blospot.com z Piotrem N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam Cię na wracam.blogspot.com - drugi rozdział :)

      Usuń
  10. Ludka wpadła po uszy w różne uczucia, a Wojtek jest genialny!
    Tylko ciekawe, czemu nie powiedział jej całej prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  11. No i znowu sie spotkali ;) Przecież Ludwika to nie jest takie złe imię mi to się nawet podoba ;) Mam nadzieje, że niedługo znów się spotkają i coś więcej sie oni o sobie dowiedzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Iśka, jeśli znajdziesz mi faceta, który wraz ze mną zachowa przyjaźń damsko-męską, załatwi mi lepszą robotę i będzie wspierał w ciężkich i babskich problemach, to wiedz, że będziesz moim guru ♥
    Chyba jakieś przeznaczenie ciągnie Ludkę i Wojtka do siebie. Sklepy to jednak dobre miejsca na spotkanie swej miłości :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyjaźń damsko-męską nie istnieje, a Ludwika pewnie się niedługo o tym przekona.

    OdpowiedzUsuń
  14. no proszę, proszę! Romansik się rozkręca ;) co prawda, trzeci rozdział już skomentowałam (dziwną kolejność sobie obrałam, ale trudno :D), ale mimo wszystko czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem! Przepraszam za mega opóźnienie, ale już zabieram się za nadrabianie, bardzo miłe nadrabianie.:)
    Ludka i miłość od pierwszego wyjrzenia? Na to wygląda. :)
    A Wojti jak się droczył z "panną ze sklepu", no proszę, proszę. Czuję, że jemu ona nie jest obojętna.:)
    A Michu? Chciałoby się mieć takiego przyjaciela, jakim on właśnie jest.:) Owszem, Ludka mogłaby się w nim zakochać, ale to już nie byłoby to samo... Miłość to piękne uczucie, ale niech nie zabijają tej wielkiej, silnej przyjaźni, która ich łączy.:)

    PS. Machający ręką Winiar mnie rozczulił. *.*

    pozdrawiam :*
    Patex

    OdpowiedzUsuń